Strach ma wielkie oczy

Jak ten czas leci. Leci, to jest delikatnie powiedziane. Zasuwa jak szalony. To już dwa tygodnie minęło jak mnie tu nie było. Z drugiej strony świadczy to o tym, że ostatecznie do szpitala dotarłam i z niego nie uciekłam. Chyba tylko dlatego że nie bardzo miałam siłę. Gdy mi po przyjęciu na oddział zmierzyli ciśnienie, to się okazało że mam 80/50. Tak to jest. Gdy jestem w silnym stresie ciśnienie leci mi w dół na łeb i na szyję. No więc powiedziałam sobie „niech się dzieje wola nieba…….”. No i dobrze. Mam to już z głowy. Na drugi dzień pobytu miałam zabieg. Pod narkozą. Okazało się, że z tym moim nosem to nie taka prosta sprawa. Zdaniem pana doktora który się nim zajmował, ktoś mi już wcześniej musiał w nim dłubać. Oprócz krzywej przegrody jakieś zrosty, przerosty. Czegoś za dużo. Czegoś za mało. Ciekawe? Jak daleko wstecz sięga moja świadomość nie przypominam sobie takiej sytuacji. Rodziców nie zapytam bo ich już nie ma. Zresztą nieważne. Jakie to ma teraz znaczenie. Jeśli nawet ktoś coś tam kiedyś skopał to teraz ma być dobrze. Szczerze mówiąc, to na razie nie widzę (raczej nie czuję) żadnej różnicy. Gdy powiedziałam to panu doktorowi po wyjęciu opatrunku to niemal się na mnie obraził. No bo jak to. To mi wyciął, a to przyciął – a ja niewdzięczna……. Pewnie ma rację. Boć to jeszcze wszystko świeże i opuchnięte. Poczekamy…, zobaczymy….. A propos opatrunku. W życiu bym nie przypuszczała, że do takiej małej dziurki w nosie może się zmieścić tyle metrów bandaża. Pan doktor pomaluśku wyciągał i wyciągał……..a mnie robiło się coraz bardziej słabo. Do zdejmowania szwów ułożył mnie już na leżance żebym mu jakiegoś numeru z omdleniem nie wywinęła. W sumie porządne chłopisko. Bałam się go, bo byłam świadkiem jak obcesowo obszedł się ze swoimi kolegami lekarzami. Wobec pacjentki histerycznie bojącej się bólu (czyli mnie) wykazał się dużą empatią i zrozumieniem. Dzięki mu za to. Jedna jaskółka nie czyni wiosny ale dzięki jego postawie, moje do tej pory bardzo negatywne postrzeganie służby zdrowia ciutkę złagodniało. Choć dotyczyć to będzie zapewne tego konkretnego szpitala, oddziału i personelu.

2 myśli na temat “Strach ma wielkie oczy

  1. Nie dziwię Ci się, bo ja osłabłam od samego czytania o wyciąganiu bandaży. 😀 Nie wiem, ile metrów wchodzi. Dotąd sprawdzałam tylko, ile ziarenek kawy. Niezbyt wiele. 😀 Kiedy byłam mała napchałam sobie kawy do nosa, bo uwielbiałam jej zapach i wymyśliłam sposób, żeby mi wszystko tak pachniało. Skończyło się na pogotowiu, gdzie pan doktor obśmiał mój pomysł. Dorośli! Nic nie rozumieją! 😀

    Polubienie

    1. Dobrze że nie wpadłaś na pomysł żeby sobie napchać do noska kawy mielonej. Pewnie zmieściłoby się więcej. Dzieci mają genialne pomysły. Dorośli tego nie doceniają i zawsze w takich sytuacjach odchodzą od zmysłów.

      Polubienie

Dodaj komentarz